Po raz drugi PWSIiP w Łomży zamieniła się w regionalne centrum logistyczne Szlachetnej Paczki, akcji zainicjowanej przez księdza, społecznika i filozofa Jacka Stryczka. Do holu uczelni trafiło mnóstwo paczek, małych i dużych. Z pralkami, lodówkami, środkami czystości, żywnością, opałem, materiałami budowlanymi i komputerami. – Są także vouchery dla chłopców, dziewięć i dwanaście lat, którzy marzą, aby pójść do kina pierwszy raz w życiu – mówiła Magdalena Wdziekońska, wolontariuszka. U progu Anno Domini 2018 marzenie dzieci się spełni. W tle opowieści wolontariuszy przewijają się ludzkie dramaty. Wśród nich opowieść o mężczyźnie, który w trakcie nabożeństwa drogi krzyżowej usłyszał syreny straży pożarnej, pomyślał: „Boże spraw, aby ta rodzina, która właśnie doświadcza nieszczęścia, wyszła z tego cała i zdrowa”. Nie przypuszczał, że to jego własny dom obraca się w zgliszcza, a w środku od ognia ginie żona....
– Potrzebują głównie rzeczy praktycznych, takich jak buty, kurtki i żywność. Są rodziny, które żyją bez łazienki. A nawet domy bez prądu, w nich wolontariusze rozmawiali o potrzebach mieszkańców przy świetle świeczek – mówił Robert Wesołowski, regionalny koordynator ogólnopolskiej akcji Szlachetna Paczka, który dbał, aby paczki trafiły do osiemdziesięciu trzech potrzebujących rodzin z Łomży i najbliższej okolicy, obejmującej m.in. Nowogród, Czarnocin, Piątnicę i Śniadowo. Pomagało mu czterdziestu ośmiu wolontariuszy i kilkunastu przewoźników, którzy także pracowali społecznie. Akcja wysyłki prezentów trwała dwa dni, sobotę i niedzielę. – Szlachetna Paczka to mądra pomoc w niezawinionej biedzie – mówiły Ana Chaberek i Magdalena Wdziekońska, od dwóch lat wolontariuszki akcji.
Szlachetna Paczka to jedna z najbardziej rozpoznawalnych akcji społecznych w Polsce. Opiera się na współpracy wolontariuszy i darczyńców. Na przełomie września i października wolontariusze przychodzą do rodzin, ustalają ich potrzeby, które mają zrealizować darczyńcy, czyli instytucje, firmy i osoby prywatne. Do szlachetnej paczki rodziny są zgłaszane przez sąsiadów, instytucje pomocy społecznej, organizacje kościelne. Jak podkreśla w wywiadach ks. Jacek Stryczek, idea polega na tworzeniu rozwiązań systemowych, dzięki którym "konkretny człowiek pomaga konkretnemu człowiekowi". Paczki dla dwóch rodzin, małżeństw Elżbiety i Mariana oraz Marii wychowującej samotnie trójkę dzieci, przygotowali żacy oraz pracownicy „Państwówki”. - Potrzeby rodzin nie były wygórowane, kurtki, buty, pompa zanurzeniowa do studni. Żadnych tabletów, laptopów, gadżetów – mówi Milena Surgiewicz, przewodnicząca Samorządu Studentów PWSIiP w Łomży. Studenci pieniądze na prezenty zebrali organizując m. in. kiermasz ciast i bombek.
Darczyńców z Łomży i najbliższej okolicy, ale także z Warszawy i Poznania (instytucji, firm i grup nieformalnych) w tym roku było osiemdziesięciu trzech. Magdalena Wdziekońska podkreśla, że zgromadzenie rzeczy do jednej paczki wymagało współpracy blisko trzydzieści osób. A to oznacza, że w pomoc zaangażowało się około dwa i pół tysiąca darczyńców.
– Paczki trafiły do naszych sąsiadów. Ludzi, których nie zawsze dostrzegamy, bo nasze wyobrażenie świata opiera się na przedstawieniach z kolorowych czasopism. Wizji pięknych domów i szczęśliwych ludzi. Gdybyśmy trafili do rodziny, która mieszka w "wozie Grzymały" (przyczepce kempingowej), bez prądu, bez bieżącej wody, nasze wyobrażenia byłyby już inne – mówił Robert Wesołowski. – Dobrze, że trafiły tam paczki darczyńców. Z okruchem życzeń spokojnych i szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia!