– Stwórzmy radość dla siebie nawet ze skromnego wysiłku fizycznego – apelował dr hab. Kazimierz Kochanowicz z Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, który przybył do Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży na konferencję „Sport, zdrowie, edukacja dzieci i młodzieży”. – Spotkaliśmy się, aby wymienić się doświadczeniami, przedstawić wyniki najnowszych prac naukowych, dyskutować w interdyscyplinarnym gronie – mówił dr Tomasz Waldziński, kierownik Zakładu Kultury Fizycznej „Państwówki”, pomysłodawca naukowego, ogólnopolskiego spotkania.
Była mowa o sercu, które można hartować poprzez wysiłek fizyczny, o zdrowiu psychofizycznym, najczęstszych urazach sportowych, aktywności w cukrzycy. Konferencja zgromadziła naukowców z Polski: z Łomży, Gdańska, Białej Podlaskiej, Warszawy i Bydgoszczy – ludzi reprezentujących różne dziedziny naukowe, zainteresowania i pasje badawcze. Konferencję wykładem o sercu otwierał ceniony fizjolog i wykładowca akademicki, profesor Jan Górski. Przypomniał, że serce w ciągu godziny pompuje pięć litrów krwi, czyli 3,5 mln litrów przez osiemdziesiąt lat życia. Przez dobę wykonuje wysiłek, który można porównać do podniesienia na wysokość dziesięciu metrów jednej tony. – Odpowiednio traktowane, jeśli mu nie przeszkadzamy, nie utrudniamy, serce powinno nam służyć przez sto lat – przekonywał profesor Górski i przytaczał przykłady badań naukowych o kardioprotekcji, czyli ochronie serca przed niedokrwieniem. – Wszyscy jesteśmy narkomanami – mówił żartobliwie, wyjaśniając, że uprawianie sportu potęguje uwalnianie endorfiny, a mózgi ludzi aktywnych fizycznie wytwarzają także inne „wewnętrzne narkotyki”, które zapewniają dobry nastrój oraz chronią serce, np. morfinę. Tłumaczył, że wysiłek fizyczny działa ochronnie przez dwie godziny po jego zakończeniu, przez kolejne 22 godziny zjawisko ochronne nie jest obserwowane, by powrócić dzień po ćwiczeniach i chronić serce przez kolejne cztery doby.
Zebrani na konferencji naukowcy podkreślali, że normy prozdrowotnego wysiłku ustala WHO (Światowa Organizacja ds. Zdrowia), są one aktualizowane wraz z pojawieniem się nowych doniesień naukowych. – Norma dziennych ćwiczeń jest tak naprawdę zróżnicowana, zależna od zdrowia, dyspozycyjności danej osoby. Dwie godziny dziennie aktywności fizycznej to tylko pewien punkt odniesienia – mówił dr hab. Kazimierz Kochanowicz. A dr Artur Liwtwiniuk z warszawskiej AWF, filia w Białej Podlaskiej, mówił o cywilizacyjnych paradoksach: pokazał zdjęcie, na którym do klubu fitness jego bywalcy wjeżdżają ruchomymi schodami…
Profesor Kochanowicz zastanawiał się, czy sport to hedonistyczna przyjemność, a może imperatyw przetrwania, który pozwala zapobiec chorobom serca, cukrzycy, rakowi piersi i jelita grubego, demencji, a nawet depresji. Profesor mówił, że od postawy nauczycieli wychowania fizycznego, zależy zdrowie naszej młodzieży – fizyczne i psychofizyczne. Dr Monika Surawska z Zakładu Badań Społecznych PWSIiP, opowiedziała o nieocenionej roli aktywności fizycznej dla dobrego samopoczucia, zwłaszcza w czasach kiedy mózgi dzieci i młodzieży są w nadmiarze bombardowane bodźcami płynącymi z komputerów, internetu, gier. A prof. Janusz Popko, kierownik Zakładu Fizjoterapii łomżyńskiej uczelni – o tym, jak w łatwy sposób możemy przeciwdziałać najczęstszym urazom sportowym: stłuczeniom, naciągnięciom, skręceniom, zwichnięciom i złamaniom stawów oraz kończyn.
– Podczas konferencji uczulaliśmy nauczycieli wychowania fizycznego, aby weryfikowali, czy zwolnienia lekarskie, z jakimi przychodzą dzieci oraz młodzież, są zasadne i powinny rzeczywiście zwalniać je z wykonywania ćwiczeń. Cukrzyca nie oznacza dyskwalifikacji z zajęć wychowania fizycznego, podobnie jak wiele innych chorób. Pewne schorzenia wymuszają indywidualne podejście do ucznia, ale go nie dyskwalifikują sportowo – podkreślał dr Tomasz Waldziński i apelował o rozsądek rodziców, lekarzy, nauczycieli. – Zachęcajmy do aktywności, nie twórzmy niepotrzebnych furtek, które dają młodzieży awaryjne wyjście z zajęć wychowania fizycznego, skutkując wadami postawy, problemami zdrowotnymi, niską samooceną i kondycją.
Z danych WHO wynika, że prawie 80 procent populacji nie uprawia aktywności fizycznej w wystarczającym stopniu. A brak ruchu zabija tak samo jak… palenie papierosów.